Moda przemija, styl pozostaje - mawiała Coco Chanel. Tę maksymę można też odnieść do projektowania i aranżacji wnętrz - uważa projektantka wnętrz Anna Różańska. - Gdy urządzamy mieszkanie, ważniejszy od aktualnej mody jest styl. Określony, pasujący do nas, zgodny z naszą osobowością - mówi. - Tylko wtedy przez długie lata będziemy się we własnym domu czuli "u siebie", nie stresując się koniecznością przeprowadzenia zmian. Dla mnie "u siebie" znaczy w lofcie...

kącik jadalniany ze stołem na kutych stalowych nogach i wiszącą nad nim oryginalną lampą   Eleganckie wyposażenie salonu utrzymano w kolorystyce idealnie dobranej do loftowych elementów.   Stalowa kolumna optycznie oddziela kuchnię i jadalnię od salonu
Przestrzeń dzienna
Industrialny rys wnętrze zawdzięcza przede wszystkim stalowej kolumnie, która optycznie oddziela kuchnię i jadalnię od salonu. Była robiona na zamówienie, ale wygląda jakby przetransportowano ją tu wprost z hali maszyn. Jej uzupełnieniem jest kącik jadalniany ze stołem na kutych stalowych nogach i wiszącą nad nim oryginalną lampą. Ta, zamawiana do tego wnętrza, artystyczna instalacja z rur wodociągowych, nosi nazwę „Deszcz czternastu kropli”. Eleganckie wyposażenie salonu utrzymano w kolorystyce idealnie dobranej do loftowych elementów; zaskakujące zestawienie nie szokuje, wręcz przeciwnie – daje wrażenie spójności.

Miejsce, w którym Anna wraz mężem kupiła apartament, idealnie odpowiadało je upodobaniom. Nowy kompleks budynków mieszkaniowych, położony na granicy warszawskiego Mokotowa i Służewca przemysłowego pasuje charakterem do wciąż widocznych śladów po industrialnej przeszłości okolicy. - Spodobało mi się tu wszystko: spójność koncepcji osiedla, budynek z ogromnym patio urządzonym jak ogród, widok z okien na panoramę centrum Warszawy.

Sto metrów kwadratowych w stanie deweloperskim. Otwarta przestrzeń parteru, pełna załamań i zaułków stworzonych przez ciągi techniczne, a nad nią drugi poziom: antresola z sypialnią, łazienką i gabinetem. Wysokość w części salonowej - 6 metrów. Do tego okno: trzydzieści metrów kwadratowych powierzchni. Morze światła! - Zobaczyłam w tym wnętrzu ogromny potencjał - wspomina Anna.

Kuchnia. Nad blatem z konglomeratu szklane płytki z opartowskim wzorem.   Kuchnia, jadalnia i salon
Kuchnia
Zamiarem projektantki było jej optyczne ukrycie. Kuchnia miała zachować pełną funkcjonalność, ale nie przyciągać uwagi – stąd prosta zabudowa, zlewająca się z bielą ścian. Dla podkreślenia postindustrialnego charakteru wnętrza i zachowania spójności z jadalnią w drzwiczki jednej z górnych szafek wmontowano stary amperomierz i woltomierz. Nad blatem z konglomeratu szklane płytki z opartowskim wzorem. 

- Idealne miejsce, pomyślałam, na stworzenie loftu i nadanie mu charakteru przestrzeni domowej. Miałam na myśl może nie tyle prawdziwy loft, ile raczej wariacje na jego temat. Tak zwany soft loft: mocne akcenty industrialne złagodzone elementami miękkimi, eleganckimi. Całość miała być miła dla oka, przytulna, ale z pazurem.

Najpierw jednak trzeba było uporządkować cały układ. Na parterze Anna wykorzystała w tym celu nieciekawe zakamarki, utworzone przez kominy wentylacyjne. - Po prostu obudowałam je szafami - wyjaśnia. - W ten sposób nie tylko wyraźnie oddzieliłam hol od połączonego z kuchnią salonu, ale też zyskałam szafę na sprzęty gospodarcze i całkiem sporą garderobę. Na drugim poziomie nie obyło się bez wyburzania ścian. Chciałam powiększyć główną łazienkę kosztem obszernego holu, dzięki temu mamy teraz prawdziwy salon kąpielowy. A na tym szczególnie mi zależało.

Oryginalny dworcowy zegar umieszczony nad schodami wiodącymi na górny poziom   Drzwi wejściowe są wyłożone stalą i lustrami wyciętymi   Na betonowej, przecieranej ścianie pod schodami kolejna pamiątka z przeszłości: oryginalna międzywojenna reklama farby do włosów.
W drodze na górę
Tu czas się zatrzymał. Oryginalny dworcowy zegar umieszczony nad schodami wiodącymi na górny poziom wskazuje wciąż tę samą godzinę. Pod nim metalowa tabliczka informacyjna, identyczna z tymi, które wiszą w nowojorskim metrze – to wyraz sympatii, jaką gospodarze darzą Wielkie Jabłko.
  Na powitanie
Drzwi wejściowe są wyłożone stalą i lustrami wyciętymi tak, by nawiązywały do kształtu Empire State Building. W głębi widoczna garderoba, ukryta za drzwiami z ryflowanej nierdzewnej stali. Ustawiony obok drzwi dębowy wieszak trafił tu z warszawskiego pchlego targu na Kole, ale pochodzi z Wiednia, gdzie na początku ubiegłego stulecia stał w kancelarii adwokackiej. Na betonowej, przecieranej ścianie pod schodami kolejna pamiątka z przeszłości: oryginalna międzywojenna reklama farby do włosów.

Krok po kroku, we wnętrzu zaczęły się pojawiać elementy jakby żywcem wzięte z pomieszczeń przemysłowych: kolumna z trawionej stali, optycznie oddzielająca salon od kuchni, lampa nad jadalnianym stołem - instalacja z rur wodociągowych z elementami świetlnymi z lanego szkła imitującymi spływające z kranów krople wody - wiodące na antresolę schody o trepach z ryflowanej metalowej płyty, płat stalowej blachy pokrywający bok szafy i ścianę w sypialni...

- W zakładzie, gdzie zamawiałam tę blachę, do dziś krążą opowieści o szalonej klientce, która chciała mieć stalową ścianę - śmieje się Anna. - Faktycznie, życzenie może i zaskakujące. Sama nie wiedziałam, jaki będzie efekt, bo nigdy nic takiego nie widziałam. Swoją drogą lubię takie eksperymenty i świetnie się stało, że akurat ten miałam okazję przeprowadzić u siebie. Dzięki temu zamiast proponować klientom ryzykowne rozwiązanie, z którym się nigdy nie spotkali, mogę je zaprezentować. I już mam dowody, że im się podoba! Czyż ta ściana nie wygląda pięknie? W zestawieniu z ciepłą dębową podłogą, miękkim łóżkiem i puszystą narzutą czarna walcowana stal traci swoją surowość. A jak świetnie się na niej prezentuje barwna grafika Zygmunta Czyża!

W gabinecie o loftowych upodobaniach właścicieli przypominają industrialne formy lampy i kaloryfera.   Sypialnia Jest usytuowana na antresoli.
W gabinecie
Pomieszczenie do pracy pełni jednocześnie rolę pokoju gościnnego, dlatego stanęła w nim rozkładana sofa. Nieprzeładowana przestrzeń i jasne odcienie szarości sprzyjają koncentracji, zaś żółte elementy wnoszą do wnętrza zastrzyk energii. O loftowych upodobaniach właścicieli przypominają industrialne formy lampy i kaloryfera. Okna zostały przesłonięte półprzejrzystymi roletami, ozdobione wzorem będącym odbiciem gazetowego druku. Podobny druk znalazł się także na wiszących na ścianie zabawnych głowach zebry i nosorożca z papier-mâché.
  Sypialnia
Jest usytuowana na antresoli. Początkowo była zabezpieczona tylko metalową barierką, teraz od salonu oddziela ją pełna ściana z hartowanego szkła. Dzięki tej zamianie nie tylko udało się odizolować akustycznie sypialnię, ale też optycznie powiększyć jej przestrzeń. Nic już nie zasłania widoku na salon i dalej – na widoczną przez ogromne okno panoramę miasta.

W podobny sposób otoczenie "złagodziło" solidną, stalową kolumnę w salonie. Jednak nic - ani elegancki wzorzysty dywan, ani designerskie lampy rzucające z góry snopy światła czy przejrzyste zasłony spływające miękko po ogromnym oknie - nie odebrało temu wnętrzu jego zamierzonego industrialnego charakteru.

W dążeniu do stylu loft Anna pozwoliła sobie na wyjątek: salon kąpielowy - komfortowy, wprost z marzeń o elegancji okresu międzywojennego. Z luksusową wanną na lwich łapach, oryginalnym lustrem art deco i kafelkami z pamiętnym wzorem z epoki. Brak konsekwencji? Nic podobnego! Okazuje się, że wysmakowana łazienka, choć z innej bajki, idealnie pasuje do loftu.

Toaleta pełni także funkcję pralni.   Pokój kąpielowy  Usytuowany w prywatnej strefie mieszkania
Na parterze
Toaleta pełni także funkcję pralni – w szafach zamknięte są tu pralka i suszarka. Ściany wykończono materiałem Kerlite – wielkoformatowymi płytami gresu o grubości 3 mm. Po idealnie gładkich ścianach spływa światło z profilu świetlnego umieszczonego w obniżonym suficie. Lustro ciągnące się przez całą długość pomieszczenia optycznie je powiększa. Funkcję dekoracyjną pełni mozaika z przedwojennym wzorem i korespondujący z nią plafon na suficie (widoczny w lustrze).
  Pokój kąpielowy
Usytuowany w prywatnej strefie mieszkania, na piętrze. Tu panuje styl art déco. Wanna na lwich łapach (solidna, ważąca ponad 100 kg), oryginalne lustro i kinkiety z epoki przenoszą nas w czasy międzywojnia. Właścicielka i projektantka zarazem zadbała o każdy szczegół: liczyło się nawet stylizowane porcelanowe gniazdko elektryczne obok lustra. Nietypową dla łazienki dekorację ścian stanowią zdjęcia z meczu polo. Całkiem współczesne, ale przecież ta gra przed wojną wyglądała tak samo…

- To zderzenie było absolutnie zamierzone - mówi projektantka. - Uwielbiam łączyć style, bawić się nimi, sięgać po to, co już przeminęło, a przecież jest nieśmiertelne. Trzeba tylko znaleźć nić, która wszystko połączy w całość.